wtorek, 10 maja 2016

Wakacje z niemowlakiem

Wyczekiwane wakacje właśnie minęły...ehhhh było tak miło słońce i pozytywna energia. Hiszpania ma coś w sobie magicznego co sprawia że człowiek momentalnie staje się szczęśliwy i radosny. Nie wiem czy to powietrze, czy jedzenie czy po prostu świadomość że w końcu jesteśmy na wakacjach. Nie musimy myśleć o problemach, pracy czy sąsiedzie, który wścipsko zerka na nasze podwórko;).

My na wakacje pojechaliśmy z naszym kochanym synkiem. Zatem obowiązki tez były. Czasy kiedy wakacyjne wieczory spędzało się przy mocnych trunkach minęły. Choć przyznam szczerze że napiłam się piwka bez alkoholowego i o dziwo zaspokoił moją potrzebę goryczki z piwka. Druga sprawa to na pewno już nie będziemy latać tylko z bagażem podręcznym, który nam zawsze spokojnie wystarczał. Coś jeszcze hmm.... a tak wylegiwanie się na słońcu na plaży z maluszkiem całkowicie odpada.

Nasz synek w czasie wyjazdu miał 6,5 miesiąca. Karmię go piersią więc nie martwiłam się bardzo o "słoiczki". Zaopatrzyłam się wstępnie w dwa własnej roboty i jeden kupny. Oczywiście na lotnisku zapomniałam wyjąć je z torby i była cala akcja co ja tam mam. Ehh... trochę czasu straciliśmy ale z własnej winy. Synkowi lot samolotem nie był obcy, byliśmy już z nim w Polsce. Całą drogę przespał słodziutko. Kiedy wylądowaliśmy w Madrycie wszystko poszło sprawnie i szybko mimo wielkiej walizy, dwóch podręcznych bagaży torby dla dziecka wózka i nosidełka;). Po odprawie popędziliśmy po samochód ten kolos wcale nie był taki wielki jak na 4 dorosłe osoby i dwójkę dzieci. Powiem szczerze że nie widzę podróżowania z dziećmi bez samochodu, tym bardzie przy tylu tobołach;). Pamiętajcie tylko jedno - dokładnie czytać umowy. U nas był taki myk że nie mieliśmy karty kredytowej i musieliśmy wykupić polisę za 170 funtów. Pierwotnie mieliśmy zapłacić 100 funtów za 7 osobowy samochód! Szoku nie było jednak bo dzień przed wyjazdem przeanalizowałam dokładnie umowę;).
Do hotelu dotarliśmy puzną nocą więc było szybkie kąpanko i spanko. Pierwszy dzień w Madrycie był dla nas szokiem! Nasz syn jest typem myśliciela;), który nie przepada za siedzeniem w jednym miejscu. A tu szok cały dzień albo  spał albo śmiał się w głos! Jadł średnio co 3-4 godziny, a wcześniej jadł co 2 godziny.
Piękne słońce i morska bryza miała pozytywny wpływ na dzidzie i rodziców. Po prostu całkowity relaks. Na plaży nie poszaleliśmy zresztą nasz synek jeszcze nie nadaje się na takie doznania.  Za rok może będziemy budować zamki z piasku. Jednym słowem wakacje udane:)Dziecko zadowolone a rodzice tym bardziej. Kochani jeśli macie tylko ochotę podróżujcie z dziećmi. Skorzystacie na tym wszyscy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz